Pomimo prowadzenia do przerwy, nie udało się podopiecznym Rusłana Mielniczuka zdobyć nawet punktu w spotkaniu z Kosovią
Mecze derbowe zawsze dostarczają wielu emocji, tak było i tym razem, choć deszczowa pogoda z pewnością nie była sprzymierzeńcem obu ekip. Już po zaledwie 180 sekundach gry, drużyna z Jabłonny Lackiej wyszła na prowadzenie, kiedy to po rzucie rożnym z najbliższej odległości piłkę do bramki gości skierował Przemysław Korneć. Kwadrans później mieliśmy już remis, gdy w sytuacji sam na sam golkipera miejscowych pokonał Adrian Byczkowski. W 39 minucie znowu po rzucie rożnym Mateusz Wróblewski wyprowadził Jabłoniankę na prowadzenie 2:1 i wynik ten utrzymał się do przerwy, choć gdyby w tej połowie swoje znakomite okazje wykorzystali, m.in. Maciek Ołtarzewski czy Mateusz Zawadzki, prowadzenie byłoby bardziej okazałe. W drugiej połowie goście zaczęli grać dużo lepiej i w 52 minucie najpierw wyrównali po trafieniu Mateusza Laskowskiego, a parę minut później wyszli na prowadzenie 3:2 po drugim golu w tym meczu Adriana Byczkowskiego. Ambitnie grający Jabłonianie zdołali wyrównać w 73 minucie po precyzyjnym uderzeniu z ok. 16 metrów Mateusza Wróblewskiego, który w tym spotkaniu również ustrzelił dublet. I kiedy wydawało się, że starcie derbowe może zakończyć się podziałem punktów, wprowadzony w drugiej połowie Bartłomiej Zakrzewski dał gościom zwycięstwo 4:3. A w następnej kolejce obie ekipy zagrają 20 października. Jabłonianie o godz.15 zagrają na wyjeździe z Tajfunem Jartypory, zaś Kosowianie o godz.14 podejmą na własnym stadionie Jastrząb Żeliszew.
Rusłan Mielniczuk:
Pomimo przegranej, musze pochwalić chłopaków za grę. W ostatnich meczach stwarzamy mnóstwo znakomitych sytuacji do zdobycia gola, czy to z akcji czy z rzutów karnych, ale nie potrafimy niestety ich wykorzystać. Wielokrotnie przez to pechowo przegrywamy mecze, choć z ich przebiegu powinniśmy je wygrywać. No, ale taka jest piłka i jeżeli nie wykorzystuje się stuprocentowych sytuacji czy nie strzela karnych to o punktach można zapomnieć. Widzę jednak, ze jest duży progres w naszej grze, chłopaki też to widzą i czują, starają się i wreszcie musi to mieć przełożenie na punkty, bo potencjał i wreszcie w miarę optymalna kadra nas do tego zobowiązują. Mam nadzieję, że już w kolejnym spotkaniu z Tajfunem będziemy dużo skuteczniejsi.
Jabłonianka – Kosovia 3:4 (2:1)
Bramki: 3’ Korneć, 39’,73’ Wróblewski – 18’,60’ Byczkowski, 52’ Laskowski, 85’ Zakrzewski
Jabłonianka: Wrzosek, Michalczuk, Ołtarzewski, Świnarski (90’Chmiel), Lipski, Wróblewski, Zawadzki, D. Toczyski (59’Remiszewski), Korneć, Grądzki (71’Głogowski), Niewiadomski (80’Płachetko)
Kosovia: Toruszewski, Kobus, Mianowicz (46’Zakrzewski), Saczuk (61’Wojtczuk), Maliszewski, Laskowski, Łagoda (46’Pankiewicz), Kiełczykowski (71’Kaniuk), Zalewski, Żochowski (85’Dawidowski), Byczkowski